TO BYŁ MECZ CZĘŚĆ 11

Gryf Słupsk – Stolem Gniewino (16.03.1997)

Walka ze Stolemem Gniewino do upadłego!

Dzisiaj cofniemy się pamięcią do sezonu 1996/97, a konkretnie do wiosny 97 roku.

W pierwszej wiosennej rundzie spotkań, Gryf miał zmierzyć się ze Stolemem Gniewino.

Rywal był rewelacyjnym beniaminkiem III ligi (wtedy III liga, była jednocześnie trzecią klasą rozgrywkową w kraju i odpowiednikiem obecnej II ligi). Stolem dysponujący jak na tamte czasy i wielkość ośrodka dysponował wręcz rewelacyjną bazą dla uprawiania piłki nożnej.

Radził sobie znakomicie w III-ligowych rozgrywkach.

Wręcz odwrotnie Gryf, który borykał się od początku rozrywek z ogromnymi problemami natury finansowej.

Było w klubie tak ciężko, że do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy zespół nie zostanie wycofany z rozgrywek.

Ostatecznie tak się nie stało. Goście przez większość rundy jesiennej zajmowali pozycję lidera.

Ostatecznie zakończyli jesień na trzecim miejscu w tabeli, wciąż dające bardzo duże szanse na awans.

Gryf natomiast od początku rozgrywek walczył o uniknięcie degradacji.

Wobec powyższego za zdecydowanych faworytów tego meczu, uważani byli goście.

Jednak mecz rozpoczął się zgoła sensacyjnie, bo już w 5 minucie Irek Łazański celnym strzałem zakończył szybką akcję. Radość na trybunach i na boisku, ale tylko na krótką chwilę.

Piłkarze Stolemu wznowili grę od środka i po 60 sekundach był już remis.

Nasi piłkarze najwyraźniej nie zdołali jeszcze ochłonąć po uzyskaniu prowadzenia i dali się kompletnie zaskoczyć.

Od tego momentu zawodnicy z Gniewina całkowicie przejęli inicjatywę i bez większego trudu zdobyli dwa kolejne gole po strzałach tego samego zawodnika Bartosza Skierki.

Tak więc po zaledwie 25 minutach wynik brzmiał 1:3.

W tym momencie wydawało się, że losy spotkania zostały już przesądzone, tym bardziej że zawodnicy gości całkowicie dominowali na boisku.

W 38 minucie wystarczyła tylko chwila ich nieuwagi i Grzegorz Bednarczyk, „stary boiskowy wyga” zdobył drugą bramkę.

To wlało nadzieję w serca kibiców że nie wszystko jeszcze tego dnia było stracone.

Kibice uwierzyli, ale uwierzyli też piłkarze. Od początku II połowy gra uległa całkowitej zmianie.

Bardzo duże ożywienie wniosło pojawienie się na placu gry dwóch ofensywnych Arkadiuszów: Stolarczyka i Chuchli.

Widać było bardzo duże zaangażowanie słupszczan w walce dosłownie o każdy metr boiska.

Walczący i cały czas szukający swojej szansy Gryf co raz bardziej przeważał, ale wyrównującej bramki ciągle jednak nie było.

W końcu jednak szczęście uśmiechnęło się i to w samej końcówce.

W 83 minucie, kapitan drużyny Marek Jędraszczyk wykonywał rzut wolny.

Piłka odbiła się rykoszetem od obrońcy i trafiła wprost pod nogi Bednarczyka. „Bedny” bez żadnego namysłu posłał ją wprost do siatki.

Na trybunach zapanowała euforia.

Kibice cieszyli się, że remis został uratowany. Kibice cieszyli się, ale nie piłkarze.

Ci postawili wszystko na jedną kartę i przeszli do frontalnego ataku całą niemal drużyną.

Stolem został zepchnięty na własne pole karne. Mnożyły się faule.

Na trzy minuty przed końcem na trybunach wybuchła już nie euforia, a istne szaleństwo.

Kolejny rzut wolny wykonywał tym razem nie Jędraszczyk, a Michał Mikulski, który przymierzył tak precyzyjnie że nie dał żadnych szans obrony bramkarzowi.

Walka do samego końca, do upadłego została nagrodzona.

W tym spotkaniu trójkolorowi pokazali prawdziwy charakter i ze stanu 1:3, doprowadzili do zwycięstwa 4:3.

Rzadko na co dzień ogląda się takie mecze.

Był to więc wymarzony początek wiosny.

Ostatecznie Stolem nie zdołał awansować, (awansowała gdańska Polonia, która wygrała ligę przed Arką Gdynia i Goplanią Inowrocław), ale co gorsze Gryf mimo iż na koniec rozgrywek zajął 14 czyli 5 od końca miejsce, został zdegradowany – spadało akurat w tym sezonie niestety aż 6 ostatnich drużyn.

To był bez wątpienia najlepszy mecz w wykonaniu Gryfa w tamtym czasie i jeden z najlepszych w historii występów w III lidze.

Walczący Gryf do upadłego, nigdy nieodpuszczający dla przeciwnika, to kibice zawsze lubili i lubią też dzisiaj.

Bo jakże inaczej! Gryf to przecież mityczne zwierzę walki i ta nazwa klubu zobowiązywała i zobowiązuje cały czas.

Pamiętajmy o tym.

18 kolejka: 16.03.1997, niedziela, godz. 12,oo Gryf – Stolem Gniewino 4:3 (2:3)

Bramki: 1:0 5’ Łazański Ireneusz 1:1 6’ Budziwojski Paweł 1:2 17’ Skierka Bartosz 1:3 25’ Skierka Bartosz 2:3 38’ Bednarczyk Grzegorz 3:3 83’ Bednarczyk Grzegorz 4:3 87’ Mikulski Michał

Skład Gryfa Słupsk : Świerk Jarosław – Sokołowski Adam, Stankiewicz Krzysztof, Cisło Grzegorz (46’ Stolarczyk Arkadiusz), Wieczorkowski Marek – Jakubiec Tomasz, Piołunkowski Jacek (46’ Chuchla Arkadiusz), Mikulski Michał, Łazański Ireneusz (84’ Kunda Jan) – Jędraszczyk Marek (kapitan), Bednarczyk Grzegorz

Trener: Tadeusz Wanat

Asystent trenera: Wojciech Ostrowski

SPRAWDŹCIE TAKŻE

FOTORELACJA MECZU Z MYŚLIWCEM TUCHOMIE

STATYSTYKI PIERWSZEGO ZESPOŁU