Gryf zremisował na wyjeździe z liderem RWS Investment Group 4 ligi pomorskiej 0:0. Słupszczanie wywalczyli punktu w Kościerzynie na trudnym terenie zmagając się nie tylko z przeciwnikami, ale także z niezbyt obiektywnie pracującym sędzią.
Mecz w Kościerzynie rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych i na słabym boisku, co mocno wpływało na grę obu drużyn – niestety ze szkodą dla widowiska.
Obie drużyny prowadziły wyrównaną i ostrą grę, często przerywaną faulami. Jedną z niebezpieczniejszych sytuacji dla Kościerzyny sprokurował piłkarz gości Krzysztof Wańdzio. W 18 min. meczu sfaulował on przeciwnika przed własnym polem karnym, na szczęście wykonanie rzutu wolnego nie było najlepsze i skończyło się na strachu oraz żółtej kartce dla stopera Gryfa.
W pierwszej połowie Gryf nastawiony był na granie z kontry i kilkukrotnie udało mu się zagrozić bramce gospodarzy.
Niestety w 40 minucie meczu drugą żółtą kartkę dostał Krzysztof Wańdzio. Mimo to udało się utrzymać remis do przerwy.
– Praca sędziego w tym spotkaniu pozostawia wiele do życzenia. Krzysiek dostał drugą kartkę za faul, który na pewno nie kwalifikował się na karę indywidualną. Zgodzę się, że złapał przeciwnika za rękę, ale nie była to sytuacja, z której Kaszubia mogłaby realnie nam zagrozić – powiedział po meczu Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa Słupsk S.A.
Na drugą połowę meczu na boisko nie wrócił już Damian Mikołajczyk, któremu odnowiła się kontuzja. Jego miejsce na boisku zajął Kacper Jendruch, który wszedł do środka pola. Po pomocniku Gryfa było jednak widać dłuższą przerwę w grze.
Po przerwie wyraźną przewagę na boisku mieli gospodarze, jednak nie potrafili przekuć tego na bramki. Gryf dobrze radził sobie w obronie, jednak grając w osłabieniu i bez napastnika nie miał argumentów w ataku.
Jedną z najgroźniejszych akcji słupszczanie przeprowadzili w 80 min. meczu, gdy Jendruch z Piekarskim rozegrali piłkę przed polem karnym Kaszubi. Strzał Tomka Piekarskiego na dalszy słupek bramki minął okienko gospodarzy zaledwie o 5 cm.
W końcówce meczu dobrą sytuację miał jeszcze Kacper Jendruch, który strzelał z odległości 13 metrów jednak zabrakło szczęścia.
Po końcowym gwizdku sędziego ręce w górę ze szczęścia mogli podnieść goście. Wywalczyli cenny punkt na terenie lidera i przyczynili się do tego, że Kaszubia straciła pierwszą pozycję w tabeli. W innym sobotnim spotkaniu GKS Przodkowo wygrał z Lipniczanką 5:2 i wskoczył na czoło ligi.
Taki układ tabeli oznacza, że Gryf za tydzień zagra w Słupsku drugi z rzędu mecz z liderem. Szkoda, że dyskusyjne decyzje sędziego z meczu Kaszubia-Gryf wpłyną na jakość następnego meczu. Sędzia pokazał Gryfitom kilka kartek z kapelusza. W sumie goście otrzymali aż siedem, natomiast gospodarze tylko dwie.
– W tak wyrównanym i zaciętym meczu taka sytuacja pokazuje, jak nieobiektywny był sędzia – skomentował po meczu trener Bednarczyk.
fot. Robert Skumiał